Dwa z trzech konkursów Pucharu Świata w Zakopanem należało do Polaków. Radość i dramaturgia, szczęście i rozpacz. kibiców . Magia Zakopanego i dowód na to jak sport potrafi być nieprzewidywalny na oczach całego Świata.
Cała Polska trzymała kciuki za start naszej reprezentacji w skokach narciarskich podczas ubiegłego weekendu w Zakopanem. Liczyliśmy na naszych kibiców na których zawsze możemy liczyć i na ich gorący doping, który miał pomóc naszym skoczkom z Adamem Małyszem na czele. Chcieliśmy usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, który niebył grany na skoczniach świata przez prawie 4 lata. Dokładnie 1399 dni czekał Adam Małysz na zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata. Oddając najdłuższy skok w pierwszej serii i stawiając kropkę nad "i" w drugiej, w piątkowy wieczór całe Zakpane, cała Polska i cały Świat byli świadkami wygranej tego jednego z najwybitniejszych skoczków świata - Króla Adama. Wygrał, pokazująć i udowadniając swój upór w dążeniu do celu i charakter wielkiego sportowca.Tym większa to dla Niego radość, że zrobił to przed własną publicznościa, na swojej ukochanej skoczni. Wielu odsyłało go już na emeryturę podczas słabszych sezonów, On jednak potrafił zawsze wrócić w wielkim stylu we właściwym czasie, jak na przykład podczas ubiegłorocznych Igrzysk Olimpijskich (dwa srebrne medale). Mimo słabszej formy, nawet podczas tych słabszych sezonów Małysz był czołowym skoczkiem, i zawsze wymienianym wśród faworytów. Aż trudno uwierzyć że to już dekada odkąd trwa małyszomania. Nikt, z posród nas - kibiców nie miał nic przeciwko temu, aby usłyszeć Nasz Hymn poraz kolejny w pucharowy weekend w Zakopanem. Podczas drugiego konkursu zawodnicy skakali w zmiennych warunkach, w których Adam nie do końca sobie poradził zajmując szóste miejsce. Mimo to był w formie i lioczylismy na dobry występ w niedzielę. Podczas trzeciego konkursu byliśmy świadkami rzeczy nie bywałych. Radość przeplatała się z dramatem, sport poraz kolejny pokazał że potrafi pisać różne scenariusze. Podczas swojego pierwszego skoku Adam upadł przy lądowaniu. Wszystko wyglądało bardzo groźnie. Ostateczna diagnoza potwierdziła stłuczenie kolana, i ogólne potłuczenia. Naszą nadzieją na ewentualny sukces został Kamil Stoch, który po pierwszej serii prowadził. Wychowany na Wielkiej Krokwii w drugiej serii zadziwił cała Polskę. Skoczył deklasując rywali i wygrywając swój pierwszy konkurs w karierze. Poraz drugi w Zakopanem słyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego.
Być może byliśmy świadkami zmiany warty na pozycji lidera polskiej reprezentacji. Wygrana Małysza przed własną publicznością tak długo oczekiwana, mogła być tą ostatnią w jego karierze. Cieszy fakt że Stoch wyszedł trochę z cienia. Być może długo nie powtórzy swojego wyczynu, ale ważne jest to że zaznał uczucia zwyćięstwa. Ze będzie dążył doznać tego poraz kolejny. Może występ podczas niedzielnego konkursu był tym przełomowym w którym coś zadrżało. Oby, bo gdy Adam skończy karierę, kto będzie przyciagał tłumy najwspanialszych kibiców na Świecie pod Wielką Krokie
Autorem artykułu jest Sławek Oduliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz